wtorek, 19 marca 2013

Inicjatywa Obywatelska

W czasach, gdy tuskorząd zawodzi – musimy brać sprawy w swoje ręce i organizować się celem realizacji pozytywnych inicjatyw obywatelskich. Niech tuskorząd się od obywateli uczy, co to jest praca dla dobra społeczeństwa.

W Polsce są ludzie, którzy nie oglądając się na żadne dotacje czy granty – organizują pozytywne inicjatywy. Oto jedna z nich:

http://polakpotrafi.pl/projekt/permakulturowa-regeneracja-mos-w-lodzi

W tej szczytnej inicjatywie młodzi ludzie zebrali się by propagować zakładanie miejskich ekologicznych ogrodów.

To ważna inicjatywa, bo miastom niedługo zajrzy do ócz głód, więc każdy skrawek ziemi miejskiej powinien być zaadaptowany na ogrody warzywne.

Ważna też jest edukacja ekologiczna młodzieży poprzez oswajanie jej z Naturą, pokazywanie, jak wspaniała to rzeczy i ile korzyści sobą niesie. To ważne w dobie rosnącego wynaturzenia mieszczuchów, którzy w wielu przypadkach tak bardzo oddalili się od Natury, że na pytanie skąd się bierze mleko odpowiadają: “z kartonika”. Wielu z nich nie kojarzy łaciatych, muczących zwierząt pasących się na zielonych łąkach z białą cieczą znajdująca się w owych kartonikach.

Najwyższy czas, aby im to wytłumaczyć ;)))

Don Kichoty z Warmii i Mazur

Grupa obywateli walcząca z wiatrakami zebrała się w Olsztynie by zaprotestować przeciwko stawianiu na Warmii i Mazurach szkodliwym akustycznie dla zdrowia ludzi i zwierząt turbinom wiatrowym. Cześć im i chwała! To prawdziwie szlachetni wojownicy troszczący się o zdrowie narodu.

Jak udowodnili naukowcy – turbiny wiatrowe emitują szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt ultradźwięki prowadzące do poważnych schorzeń organów wewnętrznych. Dlatego na Zachodzie Europy i w USA turbiny są stawiane z dala od siedzib ludzkich – na bezludnych terenach: pustyniach i na otwartym morzu.

Na Mazurach i Warmii chorobotwórcze wiatraki stawiane są w środku zaludnionych wsi, bo lokalne władze nie zadały sobie trudu, by się dowiedzieć, dlaczego Niemcy tak masowo wyzbywają się swojego złomu i ślą go tak chętnie do Polski. Po prostu mają w dupie zdrowie swoich wyborców. Tym większy szacunek dla szlachetnych, bezinteresownych obywateli przeciwstawiających się stawianiu tego syfu w naszej pięknej krainie.

Indianka swoje lokalne władze obszernie poinformowała o szkodliwości wiatraków, ale władze i tak dały zgodę na postawienie wiatraków w kilku wsiach. Gmina ma dużo zarobić na podatku od tych wiatraków. W tej gminie pieniądz ważniejszy niż zdrowie mieszkańców i ich bydła. Urzędnicy powinni sobie postawić te wiatraki w środku Kowal Oleckich, najlepiej przed Urzędem Gminy.

niedziela, 17 marca 2013

Organizacja dnia pracy

Organizacja dnia pracy

To dzisiaj niedziela??? Indianka była pewna, że to już poniedziałek :)

Dzień piękny, słoneczny. Ciepło i miło. Napoiła i nakarmiła konie i kozy, także psa. Kot coś upolował sobie sam.

Króliki wdarły się do paszarni i same się obsłużyły. Teraz kicają w kuchni radośnie od czasu do czasu odwiedzając Indiankę w jej gabinecie. Trzeba jeszcze zejść do kurnika. Indianka zrobiła sobie przerwę na herbatę.

Indianka gdy rano wstaje wypuszcza najpierw konie na dwór.

Poi konie letnią wodą z wiadra.

Następnie nakłada koniom trochę siana pod paszarnią – cokolwiek, aby się zajęły sianem i jej nie przeszkadzały karmić i poić kozy.

Gdy konie są za paszarnią – wtedy nosi kozom wodę, siano i zboże oraz sypie koniom do żłobów owies. Konie się nauczyły, ze gdy Indianka nie woła – to nie ma po co przychodzić i sprawdzać żłobów, bo owsa nie ma. Owies jest tylko wtedy, gdy ich Pani je woła.

Gdy w żłobach owies gotowy leży – Indianka woła konie. Klacz Indiana głośno odpowiada radosnym rżeniem. Konie przylatują rączo i każde z nich ustawia się grzecznie przy swoim żłobie. Jedzą jednocześnie swoje porcje owsa. Nie biją się o nie. Indianka w ten sposób im sypie owies, aby każdy koń był oddalony możliwie daleko jeden od drugiego i sobie nie przeszkadzał i nie podbierał owies. Indianka tak wyszkoliła koniki, że nawet gdy jeden z nich wejdzie do pustego boxu gdzie są wszystkie 3 kupki owsa dostępne – idzie posłusznie do swojej kupki i innych kupek nie rusza :))) Pełna kultura :)))

Gdy konie są w stajni zajęte jedzeniem owsa – Indianka idzie do paszarni gdzie przez okno wywala im na dwór wielką kopę siana. Wywala widłami, więc dobrze jest to robić gdy koni nie ma pod oknem. Lepiej nie ryzykować, że się któryś za mocno pochyli nad oknem i nadzieje na widły.

Wywaliwszy wielką kopę siana – wychodzi z paszarni i idzie rozłożyć siano równomiernie pod ścianą paszarni, aby każdy koń miał jednakowy dostęp do siana. Najstarsza klacz lubi przeganiać swoją starszą córkę, więc lepiej im tak to siano rozłożyć, aby się o nie nie biły.

Targanie siana to wysiłkowa robota, tak samo jak noszenie ciężkich 20 litrowych wiader z wodą, więc Indianka robi sobie przerwę na herbatę lub śniadanie aby odsapnąć :)

Po przerwie karmi i poi drób i króliki.

Następnie idzie na pole po drewno i pali w piecu. Przy rozpalaniu pieca, dymi się strasznie, więc gdy już gęsta chmura wisi w kuchni – otwiera strych by wywietrzyć ten dym do góry i idzie nawieźć słomy do pościelenia boxów koniom kozom.

Następnie robi obiad i gotuje karmę dla psa i kota. Zmywa naczynia, ogarnia nieco kuchnię i łazienkę.

Jeśli dobrze się woda nagrzeje na piecu – robi pranie w malutkiej wirówce.

piątek, 15 marca 2013

Jak w Polsce przestrzega się zakazu upraw GMO

Zgodę na zamierzone uwolnienie topoli genetycznie zmodyfikowanej do środowiska wydał Minister Środowiska mimo protestów ekspertów z zakresu ochrony środowiska. Zamierzone uwolnienia ma trwać do dnia 30 września 2014 r.

Organizmem genetycznie zmodyfikowanym, będącym przedmiotem zamierzonego uwolnienia do środowiska, jest topola kalifornijska (Populus trichocarpa L ). Transgeniczne drzewo "posiada zwiększoną zawartością flawonoidów co ma mieć wpływ na odporność na infekcje patogenne i ochronę nienasyconych kwasów tłuszczowych przed utlenieniem".

Zamierzone uwolnienie topoli genetycznie zmodyfikowanej odbywa się na polu doświadczalnym “WOLICA”, należącym do Katedry Genetyki, Hodowli i Biotechnologii Roślin SGGW przy ul. Nowoursynowskiej, w sąsiedztwie Rezerwatu - Park Natoliński.

Jak wynika ze “Sprawozdania z kontroli zamierzonego uwolnienia GMO do środowiska GMO do środowiska” genetycznie zmodyfikowane topole rosną na wydzielonej i pilnie strzeżonej części pola.

Rośliny GMO są tak groźne dla środowiska, żę "Wszystkie urządzenia używane podczas zamierzonego uwalniania topoli genetycznie zmodyfikowanej do środowiska, mające kontakt z materiałem genetycznie zmodyfikowanym, nie mogą być w tym samym czasie używane do prac z roślinami niezmodyfikowanymi genetycznie. Po zakończeniu badań polowych, a przed wykorzystaniem ich do prac z innym materiałem, urządzenia te muszą być dokładnie oczyszczone z wszelkich pozostałości materiału roślinnego” – czytamy w sprawozdaniu.

Niebezpieczny warszawski eksperyment z topolami GMO ostro skrytykował prof. Ludwik Tomiałojć z Polskiej Akademii Nauk. Według tego szanowanego eksperta ten eksperyment naraża naszą przyrodę na zmniejszenie bioróżnorodności, ponieważ topola to gatunek wiatropylny, lekkonasienny, a "pyłku roślin nie zatrzyma się zaklęciami bio-echnologicznych czarowników ". Już obecnie mamy problem nadmiernych przekrzyżowań topoli poprzez krzyżowanie z amerykańskimi (innymi) ich gatunkami. Również bliskość naturalnych stanowisk rodzimych topoli w dolinie Wisły oznacza szczególne zagrożenie ze strony całkowicie nieobliczalnego w skutkach skażenia ich GMO.

Kontrowersyjną uprawę drzew GMO w Warszawie uzasadnia się "wykorzystywaniem topoli jako źródła energii odnawialnej, oraz do produkcji alkoholu". Specjalista z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu dr inż. Roman Andrzej Śniady przedstawiając wyjątkową szkodliwość tego eksperymentu z uwalnianiem GMO w Warszawie, zapowiedział wkroczenie na drogę sądową przeciwko eksperymentatorom z SGGW i ministerstwu środowiska, które wydało pozwolenie na tą groźną uprawę.

Źródło: http://naturalnegeny.pl/aktualnosci/topole-gmo-zagrazaja-warszawie/

wtorek, 12 marca 2013

Uprawa hydroponiczna :)

Indianka założyła 3 uprawy hydroponiczne. Uprawia w ten sposób zielistkę (roślina doniczkowa domowa ozdobna z liści), cebulę na szczypior oraz rzeżuchę. Myśli jeszcze o uprawie pszenicy i owsa na kiełki :)

sobota, 9 marca 2013

Moja permakultura czyli rolnictwo i ogrodnictwo naturalne

Permakultura polega na tym, by uprawiać ziemię w zgodzie z naturą, przy zastosowaniu naturalnych metod, jak najbardziej zbliżonych do natury, wzorujących się na naturze. Ja stosuję permakulturę na mojej ziemi i w okolicy od lat, jeszcze zanim dowiedziałam się, że to co robię, doczekało się nazwy "permakultura".

Jak w naturze rozmnażają się drzewa i krzewy? Przez nasiona rozsiewane przez drzewa, krzewy i zwierzęta.
Jak pozyskiwali wartościowe drzewa i krzewy nasi praprzodkowie? Nie kupowali drzew i krzewów ze szkółki - tylko wykopywali drzewka i krzewy dziko rosnące w naturze i przesadzali w pobliżu swoich siedzib.

Możesz pomóc im w ten sposób, że zakopiesz nasiona i żołędzie w ziemi, tak jak to robią gryzonie, które zbierają nasiona, orzechy, żołędzie z otoczenia, zakopują w swoich spiżarkach, następnie często o nich zapominają. Wtedy takie zapomniane nasiona, żołędzie czy orzechy - na wiosnę kiełkują i rosną w drzewa i krzewy.

Inny przykład:
Zamiast traktorem orać ziemię, wykorzystujesz do spulchnienia gleby racice i kopyta twoich zwierząt, by przykryć ziemią rozsiane nasiona.
Słowianie stosowali takie metody uprawy zbóż:
Wsiadali na konie. Jeździli w kółko po wybranym poletku aż ziemia była skopana. Siali nasiona zbóż. Ponownie tratowali to poletko przy pomocy końskich kopyt aby pokryć ziemią wysiane nasiona.

Ja robię tak:

Sposób I.

Wiążę byka lub krowę w miejscu, gdzie planuję ogródek warzywny. Trzymam go lub ją w tym miejscu aż dokładnie zje trawę i skopie ziemię racicami.
Z reguły wiążę w tym samym miejscu przeznaczonym do skopania na noc, bo w dzień przestawiam na miejsce, gdzie mogą zjeść trawę i się najeść.
W nocy się kręcą na tym wybranym miejscu i kopią racicami ziemię.

Sposób II

Wynoszę na działkę, gdzie planuję ogródek - siano w okresie jesiennym, zimowym i wiosennym. Rozkładam kupki siana równomierne, tak, by wszystkie moje konie jednocześnie mogły z tych snopków siana jeść i jednocześnie tratować ziemię kopytami wokół snopków. Po kilku dniach ziemia jest gotowa do siana warzyw.

Sposób III
Ustawiam pastuch tak, że zwierzęta wracając do stajni lub idąc do wodopoju - często tratują miejsce w którym planuję ogródek w ten sposób spulchniając i odchwaszczając glebę pod nasiona warzyw. Spulchniają kopytami, odkwaszają zostawiając tam swoje odchody, czyli super nawóz organiczny.

Sposób IV
Ustawiam przenośny pastuch tak, że napalony ogier kopie glebę wzdłuż pastucha chcąc się dostać do klaczy.

Rozsiewanie drzew owocowych
I. Rozsiew totalnie naturalny
1. Konie zjadają jabłka i gruszki z drzew moich.
2. Kupczą na pastwisku.
3. Wraz z obornikiem na pastwisko wydostają się nasiona jabłoni lub grusz.
4. Gryzonie ich nie ruszają, bo obornik zniechęca, więc z nasion kiełkują siewki na glebie, dobrze użyźnionej obornikiem końskim.
5. Drzewka rosną w otulinie traw.
6. Na jesieni, gdy konie wyskubią trawę do cna - widać sadzonki drzewek rosnące na pastwisku.
7. Wykopuję te sadzonki i przesadzam do sadu lub formuję z tych sadzonek żywopłoty

II. Rozsiew permakulturalny czyli wzorowany na naturze (np. na rozsiewaniu nasion przez zwierzęta)
1. Chodzę na piechotę lub jeżdżę rowerem po wiejskich drogach i przy okazji rozrzucam ogryzki zjedzonych jabłek na poboczach dróg, także nasiona śnieguliczek, dzikiej róży i innych drzew i krzewów owocowych, które spotykam wędrując pieszo lub jadąc rowerem.
2. W ten sposób dochowałam się kilkudziesięciu sadzonek drzew i krzewów owocowych w różnych miejscach mojej okolicy.

piątek, 8 marca 2013

Narzędzia gospodarcze


Indianka zachwyca się funkcjonalnością swoich nowych narzędzi gospodarczych i ogrodowych :) Gość opowiada o niebie – a Indianka o chlebie ;). Gość rozpościera przed Indianką teorie spiskowe, ale to takie na prawdę odleciane na maksa, a Indianka żyje dniem bieżącym, przygotowaniami do wiosny, pracami gospodarskimi itp. :)

Indianka ostatnio kupiła taczkę, ale okazała się ona niewygodna w użytkowaniu – miała dwa kółka i Indianka liczyła na to, że będzie się nią lżej posługiwać niż tą na jednym kółko – ale niestety – taczka nadmiernie i nieprzyjemnie podryguje na nierównościach terenu i w związku z tym źle się nią jeździ. Zatem Indianka załadowała taczkę na furę gościa i odwieźli ją do miasta. Tam, po zwrocie kasy za taczkę – Indianka kupiła podstawowe, niezbędne narzędzia.

Włoch i niektórzy poprzedni wolontariusze i pomocnicy połamali narzędzia Indianki i teraz nadszedł czas by kupić nowe, sprawne, bo już nie było czym pracować. Zatem Indianka kupiła: młot 4ro kilowy do szczepania drzewa oraz do wbijania słupków ogrodzeniowych (chciała 5cio kilowy, ale był znacząco droższy od tego 4ro kilowego), widły do gnoju, widły do bel, nowe widły do siana, kultywator ręczny do równania grządek, siekierę do rąbania drzewa na opał, małe wygodne grabki do grabienia grządek. Full wypas :) No, ale narzędzia na gospodarstwie są potrzebne i muszą tu być. 

Indianka dziś wypróbowała część nowych narzędzi – widły do bel i widły do siana. Rewelacja :) Pazury czyli zagięte trójzębne widły do bel siana bardzo ułatwiają i usprawniają rozwijanie zbitych bel. Z kolei dwuzębne widły do siana na dłuuugim trzonku – są wygodne do noszenia wielkich snopów siana z paszarni do stajni. Te praktyczne nabytki bardzo cieszą Indiankę. Poza tym, przy okazji wizyty w Biedronce – Indianka nabrała całe mnóstwo skrzynek tekturowych, które przydadzą się jej do segregowania dokumentów oraz jako rozsadniki do warzyw. 

Co prawda w przypadku zastosowania jako rozsadniki do warzyw trzeba je wyścielać folią, aby nie przeciekały– ale dobrze będą trzymać ziemię w sobie i dzięki temu będzie można posiać w nich sporo warzyw. Dodatkowo mają takie podwyższone progi, więc da się rozpostrzeć na nich przezroczysty celofan – po prostu zrobić z nich mini szklarenki :) Indiankę te praktyczne nabytki cieszą. Indianka lubi robić coś konkretnego, konstruktywnego. Nie ma nic przyjemniejszego i bardziej budującego, niż uprawa warzyw w mini szklarenkach w domu :) Wielką frajdę jej sprawia obserwowanie, jak wysiane przez nią nasionka kiełkują i przeistaczają się w siewki :)

Bywały w świecie gość twierdzi, że Indianka ze swoimi wszechstronnymi umiejętnościami zarobiłaby za granicą majątek w krótkim czasie, ale przecież Indianka nie może porzucić swojego gospodarstwa by pracować za granicą... Musi tu być i dbać o to co ma. Bez kasy też można wiele zrobić, chociaż kasa by przyspieszyła wiele rzeczy w tym remont domu... 

Jak rozpoznać odczyn gleby?


Roślina wskaźnikowa – gatunek rośliny o wąskim zakresie tolerancji ekologicznej w odniesieniu do jakiegoś czynnika środowiska. Czynnikiem tym może być np. rodzaj podłoża, odczyn gleby, wilgotność, nasłonecznienie, temperatura otoczenia, zanieczyszczenia, stężenie soli mineralnych, głębokość wody (u roślin wodnych), lub inne czynniki. W związku z wąskim zakresem tolerancji rośliny te rosną tylko w ściśle określonych warunkach środowiska. Występowanie tych roślin w jakimś miejscu umożliwia nam więc określenie własności środowiska odnośnie tego czynnika środowiska (czasami dwóch, lub więcej). Jest to metoda pewna, jednak trzeba przy badaniach zwrócić uwagę, czy występujące w danym miejscu rośliny są prawidłowo rozwinięte i czy występują masowo, gdyż tylko w tym przypadku możemy wyciągnąć prawidłowe wnioski. Występowanie pojedynczych okazów, lub okazów skarlałych lub nieprawidłowo rozwiniętych jest niewystarczającym kryterium i może dać złe wyniki. 


Dobrymi wskaźnikami czystości powietrza są porosty. Do określenia stopnia zanieczyszczenia stosuje się tzw. skalę porostową.

Rośliny wskaźnikowe charakteryzujące typy zbiorników wodnych[edytuj]

źródło: wikipedia