niedziela, 17 marca 2013

Organizacja dnia pracy

Organizacja dnia pracy

To dzisiaj niedziela??? Indianka była pewna, że to już poniedziałek :)

Dzień piękny, słoneczny. Ciepło i miło. Napoiła i nakarmiła konie i kozy, także psa. Kot coś upolował sobie sam.

Króliki wdarły się do paszarni i same się obsłużyły. Teraz kicają w kuchni radośnie od czasu do czasu odwiedzając Indiankę w jej gabinecie. Trzeba jeszcze zejść do kurnika. Indianka zrobiła sobie przerwę na herbatę.

Indianka gdy rano wstaje wypuszcza najpierw konie na dwór.

Poi konie letnią wodą z wiadra.

Następnie nakłada koniom trochę siana pod paszarnią – cokolwiek, aby się zajęły sianem i jej nie przeszkadzały karmić i poić kozy.

Gdy konie są za paszarnią – wtedy nosi kozom wodę, siano i zboże oraz sypie koniom do żłobów owies. Konie się nauczyły, ze gdy Indianka nie woła – to nie ma po co przychodzić i sprawdzać żłobów, bo owsa nie ma. Owies jest tylko wtedy, gdy ich Pani je woła.

Gdy w żłobach owies gotowy leży – Indianka woła konie. Klacz Indiana głośno odpowiada radosnym rżeniem. Konie przylatują rączo i każde z nich ustawia się grzecznie przy swoim żłobie. Jedzą jednocześnie swoje porcje owsa. Nie biją się o nie. Indianka w ten sposób im sypie owies, aby każdy koń był oddalony możliwie daleko jeden od drugiego i sobie nie przeszkadzał i nie podbierał owies. Indianka tak wyszkoliła koniki, że nawet gdy jeden z nich wejdzie do pustego boxu gdzie są wszystkie 3 kupki owsa dostępne – idzie posłusznie do swojej kupki i innych kupek nie rusza :))) Pełna kultura :)))

Gdy konie są w stajni zajęte jedzeniem owsa – Indianka idzie do paszarni gdzie przez okno wywala im na dwór wielką kopę siana. Wywala widłami, więc dobrze jest to robić gdy koni nie ma pod oknem. Lepiej nie ryzykować, że się któryś za mocno pochyli nad oknem i nadzieje na widły.

Wywaliwszy wielką kopę siana – wychodzi z paszarni i idzie rozłożyć siano równomiernie pod ścianą paszarni, aby każdy koń miał jednakowy dostęp do siana. Najstarsza klacz lubi przeganiać swoją starszą córkę, więc lepiej im tak to siano rozłożyć, aby się o nie nie biły.

Targanie siana to wysiłkowa robota, tak samo jak noszenie ciężkich 20 litrowych wiader z wodą, więc Indianka robi sobie przerwę na herbatę lub śniadanie aby odsapnąć :)

Po przerwie karmi i poi drób i króliki.

Następnie idzie na pole po drewno i pali w piecu. Przy rozpalaniu pieca, dymi się strasznie, więc gdy już gęsta chmura wisi w kuchni – otwiera strych by wywietrzyć ten dym do góry i idzie nawieźć słomy do pościelenia boxów koniom kozom.

Następnie robi obiad i gotuje karmę dla psa i kota. Zmywa naczynia, ogarnia nieco kuchnię i łazienkę.

Jeśli dobrze się woda nagrzeje na piecu – robi pranie w malutkiej wirówce.

Brak komentarzy: